Okazało się, że średnia wysokość spadania kotów wynosiła cztery i pół piętra (czyli parter oraz średnio 3,7 metra na jedno piętro), a spadały one z wysokości od jednego do 31 pięter. Tylko trzy koty ze 132 widziano podczas upadku - dwa podczas zawracania na parapecie i jednego, jak skoczył za owadem. Dwadzieścia z tych kotów zmarło w ciągu 24 godzin od wypadku. Trzy przybyły martwe do szpitala, a 17 uśpiono, głównie dlatego, że właściciele nie mogli podołać kosztom leczenia. Statystyki dotyczące pozostałych 112 kotów były zachęcające. Wszystkie przeżyły, przeważnie z kontuzjami kości lub płuc.
Średnio tylko co czwarty kot, który spadł z pierwszego piętra, miał złamanie kości. Jednak wszystkie koty, spadające z siódmego piętra, miały jakąś kość złamaną. Tak więc, przy upadku z wysokości cztery razy większej (wliczając parter) - cztery razy więcej kotów miało złamania. Nic dziwnego - czterokrotny wzrost wysokości oznacza czterokrotnie wyższą energię potencjalną, z jaką te koty uderzyły o podłoże.