Okazało się, że średnia wysokość spadania kotów wynosiła cztery i pół piętra (czyli parter oraz średnio 3,7 metra na jedno piętro), a spadały one z wysokości od jednego do 31 pięter. Tylko trzy koty ze 132 widziano podczas upadku - dwa podczas zawracania na parapecie i jednego, jak skoczył za owadem. Dwadzieścia z tych kotów zmarło w ciągu 24 godzin od wypadku. Trzy przybyły martwe do szpitala, a 17 uśpiono, głównie dlatego, że właściciele nie mogli podołać kosztom leczenia. Statystyki dotyczące pozostałych 112 kotów były zachęcające. Wszystkie przeżyły, przeważnie z kontuzjami kości lub płuc.
Średnio tylko co czwarty kot, który spadł z pierwszego piętra, miał złamanie kości. Jednak wszystkie koty, spadające z siódmego piętra, miały jakąś kość złamaną. Tak więc, przy upadku z wysokości cztery razy większej (wliczając parter) - cztery razy więcej kotów miało złamania. Nic dziwnego - czterokrotny wzrost wysokości oznacza czterokrotnie wyższą energię potencjalną, z jaką te koty uderzyły o podłoże.
Jednakże koty spadające z wysokości powyżej siódmego piętra rzadziej łamały kości. Spośród 13 kotów, które spadły z więcej niż ósmego piętra, tylko jeden coś sobie złamał.
Jeśli chodzi o złamania, najbardziej niebezpieczne są upadki kotów z szóstego lub siódmego piętra. To samo odnosi się do kontuzji klatki piersiowej. Jaki stąd płynie wniosek? Dla kota bezpieczniejszy jest upadek z 31 pięli;! niż z sódmego. Prawdę mówiąc upadek z siódmego piętra jest najbardziej niebezpieczny. Dlaczego? Przede wszystkim, z całą pewnością nie ma to nic wspólnego z kocią umiejętnością spadania na cztery łapy, gdyż koty zawsze tak spadają. I w żadnym razie nie wyjaśnia, dlaczego koty przeżywają upadek z 31 piętra.
DLACZEGO KOTY PRZEŻYWAJĄ UPADEK?
Są trzy powody, dla których koty przeżywają upadek z określonych wysokości: prędkość graniczna, zależność wytrzymałość/wielkość między poszczególnymi kośćmi i ułożenie ciała.
POWÓD 1: PRĘDKOŚĆ GRANICZNA
Koty przyśpieszają tylko przez pierwsze mniej więcej pięć pięter. Po pięciu piętrach osiągają najwyższą prędkość, ok. 100 km/h i już nie przyśpieszają. Nawet, gdyby spadały z Mount Everestu, nie przekroczyłyby owych 100 km/h.
Dlaczego spadając, osiąga się prędkość graniczną i dalej już nie przyśpiesza?
Kiedy wyskoczymy przez okno, spadamy, gdyż ściąga nas grawitacja. Dlatego, gdyby nie było atmosfery, przez cały czas spadalibyśmy coraz szybciej. Jednakże mamy atmosferę i „opór powietrza” spowalnia nasz lot. Od momentu, kiedy „ściąganie grawitacyjne” zostanie zrównoważone przez „opór powietrza”, spadamy już ze stałą prędkością o mrożącej krew w żyłach nazwie prędkość graniczna, czyli z największą prędkością, jaką możemy osiągnąć w czasie spadania z wysokości.
Ta równowaga obu sił zależy od wielkości i ciężaru spadającego obiektu. Mrówki spadają bardzo wolno, natomiast słonie - gdyby spadały z wystarczająco dużej wysokości - przekroczyłyby pewnie prędkość dźwięku (żartuję, ale przypuszczalnie osiągnęłyby 500 km/h, czekam na symulację komputerową). Dla człowieka prędkość graniczna wynosi około 200 km/h i bardzo mało osób przeżywa lądowanie z taką prędkością. Jednakże kot jest lżejszy i bardziej pucha- ty, więc jego prędkość graniczna wynosi ok. 100 km/h.
Niższa prędkość graniczna dla kotów powoduje, że mają one mniej energii potencjalnej do oddania niż ludzie. Już na starcie mają więc nad nami przewagę.
ZMUMIFIKOWANE KOTY
Kilkadziesiąt lat temu popularna była książka pt.: 101 Usesof a Dead Cat (101 pożytków ze zdechłego kota). Starożytni Egipcjanie wykorzystywali zdechłe koty na jeszcze jeden sposób. Ówczesne egipskie koty miały olbrzymie znaczenie religijne. Egipcjanie mumifikowali więc martwe koty i z honorami składali w grobowcach.
W XIX wieku do Egiptu przybyło wielu archeologów amatorów. Znaleźli oni takie ilości martwych kotów w grobowcach, że po prostu je wyrzucali. Zmumifikowane koty wykorzystywano jako nawóz, a nawet jako balast dla okrętów.
Kiedy jednak zaczęto się tym kotom bliżej przyglądać, głównie prześwietlając je promieniami Roentgena, okazało się, że nie zmarły one ze starości. Prawdę mówiąc zmumifikowane koty miały zaledwie po kilka miesięcy i były całkiem zdrowe, kiedy je uduszono. Przypuszcza się, że były one hodowane przez kapłanów w świątyniach, a następnie zabijane i mumifikowane na sprzedaż jako ofiary wotywne dla osób odwiedzających świątynię.
DALSZE STATYSTYKI 132 SPADAJĄCYCH KOTÓW
Większość ze 132 badanych kotów miało jakieś kontuzje. Dla 17% konieczna była szybka pomoc i poważne leczenie, dal- sze 30% wymagało mniej intensywnego leczenia, a cała resz- ta nie potrzebowała pomocy weterynarza.
Dziewięćdziesiąt jeden kotów prześwietlono. Okazało się, że 82 koty miały kontuzje klatki piersiowej. Osiemdziesiąt trzy koty miały odmę (powietrze w jamie opłucnej). Siedemdziesiąt trzy cierpiały na trudności z oddychaniem. U pięćdziesięciu trzech postawiono diagnozę poważnej odmy, wymagającej nakłucia klatki piersiowej, (pozostałe 20 kotów miało lżejszą odmę, więc pozostawiono ją, by się sama wchłonęła).
Tylko 28% kotów mogło normalnie chodzić - 43% kulało, 27% wcale nie mogło chodzić, a 2% było „sparaliżowane". Pięćdziesiąt dwa ze 132 kotów (39%) miało razem 81 złamań kończyn. Przy czym liczba złamań kończyn przednich i tylnych była mniej więcej taka sama.
Pięćdziesiąt siedem procent miało uszkodzenia pyska (wliczając w to krwawienie z nosa). U około 17% zwierzaków wykryto złamania w okolicach szczęk - bądź podniebienia twardego, bądź dolnej szczęki. Koty z pękniętymi podniebieniami leczono zachowawczo, stosując papki i antybiotyki, i wyzdrowiały one po miesiącu.
POWÓD 2: ZALEŻNOŚĆ WYTRZYMŁOŚĆ /WIELKOŚĆ KOŚCI
Drugi powód, dla którego koty przeżywają upadki -częściej od nas, to ten, że mniejsze kości są mocniejsze. Technicznie mówimy o zależności wytrzymałość/wielkość w odniesieniu do długich kości, takich jak kości nóg i żebra. Aby łatwiej było to zrozumieć, wyobraźmy sobie, że mamy kuliste zwierzę (fizycy lubią robić takie rzeczy). Wytrzymałość kości zależy od jej przekroju, który wzrasta jak kwadrat promienia zwierzęcia. Jednakże ciężar rośnie jak sześcian promienia. Dlatego ciężar takiego zwierzęcia rośnie szybciej niż wytrzymałość jego kości. Bardzo duże zwierzę nie może udźwignąć własnego ciężaru (dlatego płetwal błękitny może przeżyć tylko w oceanie, gdyż jego ciężar przejmuje woda). Długie kości kończyn słonia pewnie złamałyby się, gdyby spadł on z wysokości metra na wyprostowane nogi.
Dlatego drobniutkie kosteczki kota są znacznie mocniejsze niż nasze, o wiele większe kości. To drugi czynnik pomagający kotom przeżyć upadek.
POWÓD 3: UŁOŻENIE CIAŁA
Jednakże, aby odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego dla kota upadek z naprawdę wysokiego budynku jest bezpieczniejszy, niż z mniejszego?”, musimy przyjrzeć się trzeciemu czynnikowi - ułożeniu ciała kota.
Jak dotąd nikt nie sfilmował całej drogi kota spadającego z 31 piętra (i lepiej tego nie róbcie). Wiemy, że koty osiągają prędkość graniczną po mniej więcej pięciu piętrach. Moja prywatna teoria jest taka, że kiedy świadomie spadający kot osiąga prędkość graniczną, to wówczas wykorzystuje swoją energię na odpowiednie ułożenie ciała.
Przypuśćmy, że spadający kot ma łapy skierowane prosto w dół, a ciało równolegle do gruntu. Podczas uderzenia o ziemię absorbują one nieco energii - uginają się, ale nie łamią. Trochę więcej energii zostanie zaabsorbowane, jeśli mięśnie, wiązadła i ścięgna nóg będą napięte.
l Iłamek sekundy później o ziemię uderza klatka piersiowa i reszta energii ugina żebra, lecz ich nie łamie. Kot rozprowadza więc siłę uderzenia po całym ciele, wykonując lądowanie doskonałe.
Jeden kot spadł z 31 piętra na betonowy chodnik i odniósł tylko niewielkie obrażenia - miał nieco zapadnięte płuco i ukruszony ząb.
FIZYKA SPADAJĄCEGO KOTA Jeśli trzymamy kota łapami do góry, a następnie go upuścimy, zwierzak szybko obraca się w powietrzu i ląduje na cztery łapy (lepiej tego nie próbować na naszych ulubieńcach). Jak mu się to udaje, skoro nie ma nic, czego mógłby się przy tym złapać?
Rozwiązania dostarczy nam zasada zachowania pędu. Poruszając się po linii prostej, mamy do czynienia z zasadą zachowania pędu, ale kiedy zakręcamy, mówimy o zasadzie /.ichowania momentu pędu.
Jeśli kot skręci przednie łapy o 30° w prawo, to aby moment pędu został zachowany, jego tylne łapy skręcą się o 30° w lewo, zakładając, że łapy są tej samej długości. Specjalny trik kota, lądującego na cztery łapy, polega na tym, że może on szybko prostować i zginać kończyny, które równocześnie skręca. Jeśli para łap jest wyprostowana, kot może je skręcić
0 30°, lecz jeśli przyciągnięta do ciała, skręt może sięgnąć 60° (łyżwiarze używają tego sposobu, żeby przyśpieszyć obrót (ciała podczas piruetu).
Przyjrzyjmy się spadającemu kotu. Zaczyna upadek plecami do dołu i wszystkimi czterema łapami wyprostowanymi i skierowanymi do góry. Przyjmijmy, że ta startowa pozycja to 0°. Najpierw kot przyciąga do dała przednie łapy i skręca je w bok (wraz z przednią częścią ciała) o 60° w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara (WZ). Aby zachować moment pędu, jego tylne łapy (wraz z tylną częścią ciała) skręcają się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara (PWZ). Gdyby były także przyciągnięte (a więc skrócone), skręciłyby się o 60°. Jednakże sprytny kot trzyma je wyprostowane, więc skręcają się tylko o 30° PWZ. Spadający mruczuś jest więc teraz przednią częścią skręcony o 60° WZ i tylną o 30° PWZ - przy czym moment pędu został zachowany.
Kiedy kot osiągnie opisaną pozycję rozpoczyna się drugi etap. Kot wyprostowuje przednie łapy i skręca je o 30° PWZ, sprowadzając do pozycji 30° WZ. Jego tylne nogi muszą więc się skręcić WZ, żeby zrównoważyć moment pędu. Kot przyciąga je jednak do ciała, Wskutek czego muszą się one skręcić o 60° WZ, a więc przechodzą do położenia 30°WZ. Spadający kot ma więc teraz przednie i tylne łapy skręcone pod kątem 30° WZ. Nadal spada, lecz udało mu się obrócić całe ciało o 30°. Jeśli powtórzy cały cykl jeszcze pięć razy, obróci całe ciało o pełne 180° i jego łapy będą skierowane ku ziemi. Kot jest niesamowicie zwinny i szybki, więc potrafi to zrobić nawet podczas upadku z wysokości metra.