DAR ERDÓSA DLA MATEMATYKI
Dla matematyka nie było większego honoru, jak wizyta Erdósa. Pojawiał się nagle u drzwi któregoś ze swoich kolegów, w jednym z 25 krajów i ogłaszał gotowość do zajmowania się matematyką mówiąc: „Mój mózg jest otwarty”. Następnie gościł nie dłużej niż miesiąc, aż do wyczerpania sił gospodarza. Zasilał swój mózg kawą, tabletkami kofeino- wymi i benzedryną. Obaj uczeni pracowali do wczesnych godzin porannych, po czym wykończony gospodarz padał na łóżko. Kilka godzin później budziło go pytanie: „Istniejesz”?, co w wydaniu Erdósa znaczyło, czy już nie śpi. Następnie, nie czekając na odpowiedź, Erdos przechodził do rzeczy: „Niech n będzie liczbą całkowitą a k zbiorem takim, że…”
Kiedyś na przykład wpadł na przyjęcie bożonarodzeniowe i złapawszy swojego gospodarza za guzik zaczął: „Wesołych świąt. Niech f od n będzie funkcją taką, że…” Mimo to matematycy uwielbiali te wizyty, gdyż oznaczały czas radosnych uniesień, kiedy to tańczyli z Erdósem po Matematycznej Krainie. Żeglarze mają „żonę w każdym porcie”, natomiast mottem Erdósa było: „Inny dach, inny dowód”. Erdos nie zgadzał się zwolnić tempa, mawiał przy tym: „W grobie będzie mnóstwo czasu na odpoczynek”.