InformacjeInformacje z Polski

Dlaczego upiór zwany gruźlicą zabija do dziś?

Każdego roku gruźlicą zaraża się ponad 10 milionów ludzi a jedna piąta z nich umiera m tę chorobę. Jak to możliwe, skoro łączymy ją raczej ze średniowieczem i historią XIX w.? Niejedno z Was myśli sobie, współczesna medycyna musi umieć poradzić sobie z gruźlicą. Zatem dlaczego tego nie robi?

Na początek parę liczb. W 2012 r. Światowa Organizacja Zdrowia(WHO) szacowała, że na świecie występuje 20 min chronicznych aktywnych przypadków gruźlicy, przy czym zarejestrowała ponad 10 min zupełnie nowych przypadków zachorowań i prawie 2 mln przypadków śmiertelnych. Oczywiście większość przypadków ma miejsce w krajach rozwijających się (przeważnie w biednych krajach azjatyckich i afrykańskich), jednak zachorowania w Europie Środkowej również nie stanowią wyjątku. W 2011 r. w Polsce zarejestrowano ponad 8 tys. przypadków zachorowań. W naszym kraju zachorowalność na gruźlicę wynosi aż 22,2 na 100 tys. osób i jest wciąż znacząco wyższa niż średnia w krajach Unii Europejskiej, gdzie współczynnik ten wynosi 14.

Zaraźliwa śmierć nie traci na sile Gruźlica już od dawna nie jest chorobą nieuleczalną. W wielu krajach udało się wprowadzić nad nią pełną kontrolę. W tym przypadku są to dwa oddzielne światy, ostrzega amerykański lekarz Paul Farmer(ur. 1959), wysoko ceniony specjalista od chorób zakaźnych w krajach Trzeciego Świata. Gruźlicę możemy dziś bez problemów leczyć i wyleczyć, ale zaledwie 1% chorych trafia pod odpowiednią opiekę lekarską. Pozostali czekają na nieuniknioną śmierć… Ogólnoświatowa umieralność na gruźlicę to alarmujące 20%.Jeśli choroba zostanie na czas zdiagnozowana i odpowiednio leczona, istnieje zaledwie4procentowe ryzyko zgonu. Oczywiście w biedniejszych krajach zdiagnozowanie i leczenie pacjenta stanowi ogromny problem. W pewnych częściach świata TB(gruźlica) ciągle przeraża i zabija z taką samą siłą, jak w czasach swojej największej sławy, przed 150 laty. Do grup podwyższonego ryzyka należą przede wszystkim dzieci i osoby z osłabioną odpornością, np. osoby ze zdiagnozowaną obecnością wirusa HIV. Apel Farmera skierowany jest przede wszystkim do tych grup. Jeżeli nie zaczniemy działać, w przypadku gruźlicy zagraża nam podobna epidemia, jak w przypadku AIDS. Jego kolega epidemiolog Salmaan Keshavjee opublikował ostatnio wstęp do projektu, którego celem jest osiągnięcie zerowej śmiertelności na TB z ciągu 1015 lat. Skierowany jest do narodowych związków lekarskich i instytucji w krajach rozwijających się, które, z międzynarodową pomocą krajów rozwiniętych, miałyby o wiele lepiej monitorować i diagnozować chorych oraz stosować prewencję u osób, u których istnieje podejrzenie wystąpienia choroby. Musimy skupić się na pacjentach z zakażeniem utajonym, tylko tak można powstrzymać niekontrolowane rozprzestrzeniania się choroby, mówi dr Keshavjee. W najbardziej zagrożonych częściach świata należy wyeliminować wszystkie czynniki ryzyka, które są idealnym środowiskiem dla TB  niedostatek opieki lekarskiej, brak higieny, niedożywienie i przeludnienie.

 Przerażająco zaciekła forma
Leki mogą wpłynąć na mutację wirusów i bakterii, które to, uodporniwszy się na nie, zaatakują organizm ze zdwojoną siłą. Gruźlica nie stanowi wyjątku. Jej wysoce odporna forma MDRTB (Multidrugresistant tu berculosis), która z szybkością błyskawicy rozprzestrzenia się po Chinach, Kambodży, Indiach i Rosji, ma tę groźną cechę, że jest odporna na wszelkie postaci antybiotyków. Leczenie MDRTB jest bardzo długie i skomplikowane (ponad 20 miesięcy) i często stosuje się toksyczne i bardzo inwazyjne leki z wieloma skutkami ubocznymi. Odporna forma gruźlicy znana jest już od 20 lat i zazwyczaj rozwija się podczas leczenia zwykłej TB. Często z powodu niezdyscyplinowania pacjentów, którzy nie kończą kuracji albo zapominają o dawkach leków. Winni są również lekarze, którzy często przepisują nieodpowiednie lub niskiej jakości leki. Lekarze w walce z odpornym typem gruźlicy (a także z jej jeszcze silniejszą odmianą XDRTB) pokładają wielkie nadzieje w nowym leku Delamanid. Na razie testy wypadają pomyślnie.

Lampa sygnałowa TLR1
W większości przypadków z gruźlicą walczy się za pomocą szczepionek i antybiotyków. Uczeni nie zadowalają się obecnymi formami leczenia i poszukują nowych rozwiązań. Coraz częściej biorą udział w dyskusjach z immunologami i inżynierami genetycznymi. Ich współpraca przyniosła już pierwsze owoce. Podczas badań nad tym, który organizm ludzki jest najbardziej podatny na rozwój TB, mikrobiolodzy dowiedzieli się czegoś zupełnie nowego. Odkryli, że najczęstszym zmianom metabolicznym w komórkach sprzyjają zwłaszcza dwie mutacje w układzie immunologicznym, które sprawują kontrolę nad genami  już wcześniej odkryte receptory białkowe TLR1.

Wyznaczone granice odporności
Zaskakujące rezultaty przyniosło intensywne badanie setki zdrowych osób. Połowa z testowanych nie miała receptora TLR1, który zachowuje się jak alarm, gdy zidentyfikuje chorobotwórcze bakterie TB. Tym samym nie mieli oni „trąbki sygnałowej”, ostrzegającej układ odpornościowy przed obecnością aktywnego agresora. Komórki bez TLR1, w porównani z komórkami posiadającymi TLR1, wykazywały ograniczoną aktywność immunologiczną. Podczas testów laboratoryjnych odkryto, że komórki bez TLR1 zdrowych osób są o wiele mniej odporne na bakterie Mycobacterium tuberculosis. Lekarze są bardzo zadowoleni z faktu, że badanie przyniosło tak wiele nowych i ważnych odkryć w dziedzinie patogenezy, czyli nauki o powstawaniu i przenoszeniu się chorób o charakterze bakteryjnym.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *