KTO WYPRODUKUJE ELEKTRYCZNOŚĆ POD WODĄ? LATAWCE!
Przez Atlantyk, jak gigantyczna rzeka o szerokości 100 km, płynie Prąd Zatokowy, który w ciągu sekundy przenosi 30-150 mln m3 wody, czyli więcej niż wszystkie dopływy wpadające do Atlantyku. Nic dziwnego, że pojawiają się nowe pomysły wykorzystania tej siły do produkcji prądu elektrycznego. Jednym z nich są podmorskie elektrownie, szybujące w prądach morskich.
Te podmorskie elektryczne latawce, które mogłyby być tanim źródłem energii dla krajów rozwiniętych, są dziełem zespołu kierowanego przez Davida Olingera, profesora inżynierii maszyn z Worcester Polytechnic Institute w USA. Zespół specjalizuje się w turbinach wiatrowych i pływowych, a na ich rozwój otrzymał trzyletni grant w wysokości 300 tys. dolarów od National Science Foundation. Według Olingera, pod powierzchnią wody skrywa się niewykorzystany potencjał. Szacuje się, że tylko Prąd Zatokowy mógłby wytworzyć 20 gigawatów energii elektrycznej, czyli tyle samo, co dziesięć elektrowni jądrowych. Turbiny wiatrowe przerabiają wiatr na energię elektryczną, a pod wodą znajduje się zupełnie niewykorzystane źródło energii pływowej, mówi Olinger.
Już w przeszłości badacz ze swoimi studentami zaprojektował niedrogą pompę wodną napędzaną latawcami, która teraz stanie się podstawą projektu. Na początku stycznia 2014 zespół rozpoczął prace nad modelem komputerowym, na którym chce sprawdzić: gdzie najlepiej umieścić generatory turbinowe, jaki będzie ich wpływ na środowisko oraz w jaki sposób zmaksymalizować pozyskanie energii. W kolejnych etapach konstruktorzy chcą zbudować modele, które będą testowane w wielkich zbiornikach wodnych na Worcester Polytechnic Institute i Alden Research Laboratory. Bez względu na to, który projekt i konfiguracja generatorów zostaną wykorzystane, Olinger jest przekonany, że podwodne latawce mają istotną przewagę nad stacjonarnymi turbinami morskimi, które w niewielkim stopniu zostały wykorzystane w Europie, Azji i Ameryce Północnej przy przetwarzaniu energii z przypływów i odpływów. Generator) mogą być mniejsze, ponieważ latawiec będzie poruszał się 3, a nawet 5krotnie szybciej niż prąd, co wyraźnie zwiększa ich skuteczność. Generatory mogą być aż 64 razy efektywniejsze niż turbiny stacjonarne, opisuje główne zalety nowych elektrowni Olinger. Według niego, kolejną zaletą jest fakt, że turbiny nie będą umieszczone na dnie morskim, ale będą przymocowane do ruchomych, płynących platform, podobnych do platform wiertniczych do wydobycia ropy i gazu ziemnego. Ich instalacja będzie mniej kosztowna, a utrzymanie prostsze. W razie potrzeby będzie można łatwo wyciągnąć je na powierzchnię wody.
KONKURENCJA NIE ŚPI
Na podobny pomysł wykorzystania prostych i tanich podwodnych elektrowni wpadła również szwedzka firma Minesto. Ich system różni się od projektu Olingera pod kilkoma względami. Po pierwsze, Szwedzi chcą przymocować turbiny bezpośrednio do dna morskiego, a nie na płynących platformach. Po drugie, każdy latawiec Minesto będzie wyposażony w samodzielną turbinę, podczas gdy Olinger nie chciałby widzieć jej na latawcach i zastąpić ją generatorem elektrycznym na płynącej platformie. Nad ciekawym projektem miniaturowej elektrowni pływowej pracuje również norwesko szkocki producent elektrowni pływowych Andritz Hydro Hammerfest. Jego elektrownia Hammerfest Strom HS1000 przypomina wyglądem pomniejszoną elektrownię wiatrową z trzema łopata mi. Dla utrzymania stabilności maszty wiatraków muszą posiadać trzy 30,5metrowe wsporniki, / a ich łopaty są krótsze. Elektrownia prototypowa o mocy megawata została uruchomiona w grudniu 2011 r. u wybrzeży wyspy Eday w archipelagu Orkady na północy Szkocji.