Blog

Propozycje (uczciwe) Mesmera

Upłynęły jednak dwa kolejne stulecia, zanim nastąpił spektakularny rozwój teoretycznych prac nad magnetyzmem. Człowiekiem, któremu zawdzięczamy ten postęp, był Franz Anton Mesmer (1734-1815). Ten niemiecki lekarz praktyko­wał najpierw w Wiedniu, następnie przeniósł się do Paryża i tu prowadził seanse, pragnąc dowieść rzetelności swej teo­rii, która z czasem zyskała nazwę „mesmeryzmu”.

Podczas tych seansów, odbywających się w Hôtel Bouil­lon, gdzie zbierała się śmietanka towarzyska (widywano tam Marię Antoninę oraz hrabiego d’Artois), Mesmer lansował twierdzenie, iż potrafi uleczyć każdą chorobę dzięki fluidom wytwarzanym w specjalnym naczyniu. Umieszczał w swej balii butelki, potłuczone szkło, kawałki namagnesowanego żelaza i piasek. Wszystko to zalewał wodą. Z balii wystawa­ły żelazne pręty (pełniące rolę przewodników), które pacjen­ci przykładali do chorych miejsc.

 

Mesmer wierzył w istnienie uniwersalnego fluidu, prze­pływającego między człowiekiem a wszechświatem i iden­tycznego z tym, który przyciąga do siebie magnesy, zwanego „magnetyzmem mineralnym”. Mesmer nazwał uniwersalny fluid „magnetyzmem zwierzęcym”, popełniając oczywisty błąd, ponieważ zjawisko, którym się zajął, nie ma nic wspól­nego z magnesami. Choć upłynęły dwa wieki, błąd ten popeł­niany jest ciągle, a część badaczy używa bardziej pochlebne­go dla naszego gatunku pojęcia „magnetyzmu ludzkiego”.

Według Mesmera wszystkie ludzkie choroby są wynikiem złego przepływu fluidów wewnątrz organizmu.

Co zrobić, aby przywrócić ich prawidłowe krążenie? Użyć magnesów, które wyrównają polaryzację ciała. Stwierdziw­szy jednak, że najlepsze efekty uzyskuje, dotykając pacjen­tów dłońmi, Mesmer porzucił swe balie i pręty i zastosował metodę „dotyku manualnego”. Reakcje jego pacjentów, a zwłaszcza pacjentek, bywały gwałtowne (na przykład kon­wulsje), wiele pań zapadało w głęboki sen hipnotyczny, cza­sami zdarzały się przypadki uzdrowienia.

Dziś można zastanawiać się nad rzeczywistym znacze­niem balii z wodą, szkłem i żelazem, których używał Mes­mer. Prawdopodobnie nie spełniały one żadnej praktycznej roli, w przeciwieństwie do całej „reżyserii” seansów (naczy­nie, metalowe pręty, odpowiednia muzyka), stanowiącej tło doświadczeń Mesmera, i niewątpliwie wywierającej efekt psychologiczny i hipnotyczny.

Sukces Mesmera był oszałamiający – adepci mesmeryzmu utworzyli istną „masonerię” – Towarzystwo Uniwersalnej Harmonii, a król Ludwik XVI przyznał Mesmerowi 20 000 liwrów dotacji, aby wesprzeć założony przezeń Instytut Ba- dawczo-Leczniczy.

Balzac w Urszuli Mirouet niezwykle trafnie opisuje to, co działo się we Francji po przyjeździe Mesmera: „Zwróciwszy się ku magnetyzmowi, Mesmer przybył do Francji… Wywo­łał poruszenie wśród światłych Francuzów, rozpoczęły się debaty i dyskusje… Magnetyzm został potępiony zarówno przez ludzi religijnych, jak i przez filozofów opowiadających się po stronie materializmu. Magnetyzm, owa wiedza uko­chana przez Jezusa, i jedna z boskich mocy przekazanych apostołom, nie bardziej przypadła do gustu Kościołowi niż uczniom Jana Jakuba Rousseau i Woltera!”.

Przeciwników Mesmera wciąż przybywało. I dlatego w roku 1784 król Ludwik XVI zlecił specjalnej komisji, w której skład weszli członkowie Akademii Nauk i Królew­skiego Towarzystwa Medycznego, ustalenie, czy owo zjawi­sko rzeczywiście istnieje, czy też nie.

Raport komisji był dotkliwym ciosem dla Mesmera – uczeni jednoznacznie stwierdzili, iż nie istnieje żaden fluid uniwersalny, a konwulsje są wynikiem oddziaływania na wy­obraźnię pacjentów, co gorsza zaś – mesmerowskie metody terapeutyczne niosą w sobie czynnik erotyczny, zagrażający obyczajności!

Ostatecznie Wydział Medycyny zakazał Mesmerowi orga­nizacji seansów magnetycznych, co zmusiło go do wyjazdu z Francji.

Historia jednak zapamiętała Mesmera jako pierwszego, który stworzył doktrynę magnetyzmu. W roku 1779 opubliko­wał „Pamiętnik o odkryciu magnetyzmu zwierzęcego”, zawie­rający 27 sławnych tez. Pamiętnik ten stał się istną Biblią dla kilku pokoleń magnetyzerów z XIX i XX wieku. Dokonajmy teraz przeglądu tych 27 tez, analizując znaczenie i wkład każ­dej z nich w rozwój interesującej nas dziedziny.

Teza pierwsza:

Istnieje wzajemny wpływ między ciałami niebieskimi, Zie­mią i ciałami ożywionymi.

Mesmer w tych słowach definiuje znaną zasadę kosmicz­ną: istnienie przyciągania. Uznaje ją za podstawę swojej teo­rii. „Ciała ożywione”, to znaczy ludzie i zwierzęta, także podlegają temu wpływowi.

Teza druga:

Wszechobecny fluid, którego natura wyklucza istnienie ja­kiejkolwiek próżni, a subtelność nie pozwala na żadne po­równanie, jluid z natury przystosowany do odbierania, rozpo­wszechniania i przekazywania wszelkich doznań i ruchów, pozwala na istnienie tego wpływu.

Mesmer mówi o fluidzie… ale w żaden sposób nie określa jego natury. Dziś część badaczy sądzi, że magnetyzm to swo­isty rodzaj wibracji.

Teza trzecia:

To wzajemne oddziaływanie podlega nieznanym dotąd prawom mechaniki.

Mesmer przyznaje – te prawa są jeszcze nieznane. Za na­szych czasów, dzięki wiedzy o bioenergii, niektórzy powołu­ją się na zjawiska mechaniki falowej i elektryczności.

Teza czwarta:

Z tego wzajemnego oddziaływania wynikają dwojakie skutki, które określić można jako przepływ i odpływ.

Czy omówienie tego dwojakiego efektu miałoby o całe stulecie wyprzedzając Edisona, dać definicję elektryczności? A może zapowiada teorię biegunów magnetycznych?

Teza piąta:

Ten przepływ lub odpływ jest bardziej lub mniej swoisty, bardziej lub mniej uogólniony, o różnym stopniu złożoności, zależnie od rodzaju wywołujących go przyczyn.

Oto przykład tezy niejasnej i nienaukowej.

Teza szósta:

Przez to działanie (najbardziej uniwersalne spośród da­nych nam przez naturę) wypełniają się relacje aktywności między ciałami niebieskimi, Ziemią i jej istotnymi elemen­tami.

Odnajdujemy tu zasadę o powszechnym przyciąganiu, wy­rażoną już w tezie pierwszej.

Teza siódma:

Właściwości materii i ciał (zorganizowanych) zależą od tego działania.

To kolejne nawiązanie do tezy pierwszej.

Teza ósma:

Ciało zwierzęce odczuwa dwojakie wpływy: przenikając do materii nerwów, błyskawicznie zaczyna on na nie oddzia­ływać.

Mesmer opisuje dwa typy działania, których istnienia nie­co później dowiedziono empirycznie: wpływ magnetyzmu na ciało ludzkie i jego oddziaływanie na system nerwowy.

 

W ciele ludzkim szczególnie przejawiają się właściwości analogiczne do właściwości magnesu: odnajdujemy w nim przeciwne bieguny, które mogą ulegać zmianom, zniszczeniu lub wzmocnieniu; obserwuje się także zjawisko inklinacji ma­gnetycznej.

Mesmer nawiązuje do magnesu, tego magnetycznego ka­mienia, znanego już starożytnym, który niesłusznie dał imię magnetyzmowi, choć zjawisko to nie ma nic wspólnego z na­magnesowaniem.

Teza dziesiąta:

Właściwość ciał zwierzęcych, czyniąca je podatnymi na wpływ ciał niebieskich i wzajemne oddziaływanie z otaczający­mi je ciałami, a przejawiająca się podobieństwem do magne­su, skłoniła mnie do nazwania go Magnetyzmem zwierzęcym.

To najważniejsza teza teorii Mesmera, ponieważ pojęcie „magnetyzmu zwierzęcego” pojawia się tu po raz pierwszy.

Teza jedenasta:

Moc i zalety scharakteryzowanego w ten sposób magnety­zmu zwierzęcego mogą być przekazywane innym ciałom zwierzęcym lub nieożywionym. Zarówno jedne jak i drugie są nań w mniejszym lub większym stopniu podatne.

I tym razem Mesmer okazał się genialnym prekursorem, niezwykle trafnie ujmując zjawisko przekazywania energii od jej źródła do odbiornika.

Teza dwunasta:

Ta moc i te zalety mogą być wzmacniane i transponowane przez te ciała.


Według Mesmera ciało pełni rolę przewodnika pojmowa­nego tak samo, jak przewodnik elektryczności.

Teza trzynasta:

Obserwacja i doświadczenie pozwalają stwierdzić prze­pływ materii, której subtelna natura umożliwia przenikanie wszelkich ciał bez utraty aktywności.

Mówienie o przepływie materii może wydać się podejrza­ne, a w każdym razie dziwne. Zwłaszcza że słowo „materia” kojarzy się z czymś rzeczywistym, widzialnym. Dziś mówi się o przepływie energii niewidocznej dla ludzkiego oka.

Teza czternasta:

Działanie tej materii dokonuje się na odległość, bez pomo­cy ciał pośredniczących.

Wiemy, że energię magnetyczną przekazywać można bez kontaktu fizycznego między magnetyzerem a obiektem jego oddziaływania.

Teza piętnasta:

Mogą ją potęgować i odbijać lustra -jak światło.

To wyjątkowo dziwaczne twierdzenie, ponieważ energia magnetyczna jest – w przeciwieństwie do światła – niewi­dzialna.

Teza szesnasta:

Energia magnetyczna jest przekazywana, rozpowszechnia­na i nasilana przez dźwięk.

Czy wolno nam interpretować tę tezę jako nawiązanie do sugestii, jakiej ulegali wsłuchani w głos magnetyzera uczest­nicy seansów?

 

Ta moc magnetyczna może być akumulowana, przenoszo­na i podlegać koncentracji.

W tej tezie autor stopniuje moc magnetyzera, a przede wszystkim moc rzeczy namagnetyzowanej; taka rzecz „prze­chowuje” magnetyzm (chusteczki, fotografia, tkanina…). Nie­którzy magnetyzerzy podczas seansów nadużywają tego ro­dzaju przedmiotów.

Teza osiemnasta:

Powiedziałem, że rozmaite ciała ożywione wykazują różną podatność na oddziaływanie magnetyzmu; zdarza się nawet – choć jest to niezwykle rzadkie – że ich siła oporu jest tak duża, iż sama ich bliskość niweczy wpływ magnetyzmu na inne ciała.

Zapewne chodzi o „antymagnetyzm”, analogię do anty­materii?

Teza dziewiętnasta:

Owa przeciwna właściwość także przenika wszelkie ciała, może być przekazywana, rozprzestrzeniana, akumulowana, koncentrowana i przenoszona, odbijana przez lustra i prze­noszona z dźwiękiem, to zaś składa się nie tylko na brak, lecz i na pozytywną siłę przeciwną.

Być może Mesmer próbuje zastosować w swej teorii do­brze znaną fizykom zasadę „akcji i reakcji”.

Teza dwudziesta:

Magnes, czy to naturalny, czy też sztuczny, może – podob­nie jak inne ciała – przejawiać magnetyzm zwierzęcy, a także właściwości przeciwstawne, przy czym w żadnym z tych dwóch przypadków jego oddziaływanie na metale nie ulega


zaburzeniom; dowodzi to, że istotą magnetyzmu zwierzęcego zdecydowanie różni się od istoty magnetyzmu mineralnego.

To kolejna niejasna teza Mesmera, usiłującego dokonać porównania magnetyzmu zwierzęcego z mineralnym.

Teza dwudziesta pierwsza:

System ten pozwala wyjaśnić naturę ognia i światła, a tak­że teorię przyciągania, przepływu i odpływu magnesu i elek­tryczności.

W tym fragmencie tekstu Mesmer dał się ponieść fantazji: twierdzi, że odkrył uniwersalne prawo kosmiczne, które sta­nie się wyjaśnieniem wielu zjawisk fizycznych, dotąd wpra­wiających człowieka w zdumienie.

Teza dwudziesta druga:

Pozwoli stwierdzić, że magnes i sztucznie wytwarzana elektryczność przejawiają wobec chorób wyłącznie takie wła­ściwości, które są wspólne dla wielu innych czynników da­nych nam przez przyrodę; jeśli magnes i elektryczność mają pozytywne oddziaływanie terapeutyczne, to wynika ono z ma­gnetyzmu zwierzęcego.

Mesmer stwierdza, że magnetyzm magnesu i prądu elek­trycznego są środkami leczniczymi, które oddziałują na żywe organizmy dzięki magnetyzmowi zwierzęcemu, odgrywają­cemu w tej sytuacji rolę katalizatora. Podkreślmy, że elektro- i magnetoterapia od niedawna stają się coraz istotniejszymi metodami w arsenale uzdrowicieli.

Teza dwudziesta trzecia:

Przytoczymy fakty i omówimy praktyczne zasady, które ustaliłem, aby dowieść, że ten czynnik może natychmiast ule­czyć choroby nerwowe, a pośrednio także inne.

Mesmer trafnie zauważa pozytywny wpływ magnetyzmu na choroby nerwowe (dziś zwane psychosomatycznymi) i po­średnie oddziaływanie na inne dolegliwości.

Teza dwudziesta czwarta:

Lekarz wspierany przez magnetyzera trafniej dobiera leki, udoskonala ich działanie, wywołuje i kontroluje zbawienny kryzys, tak aby stać się panem sytuacji.

Gdyby współpraca lekarza z magnetyzerem ułożyła się tak pomyślnie, jak oczekiwał Mesmer, nie doszłoby do tylu pro­cesów wobec osób oskarżonych o nielegalne praktyki me­dyczne.

Teza dwudziesta piąta:

Prezentując metodę, wykażę, na podstawie nowej teorii chorób, powszechną przydatność czynników, które omawiam.

Mesmer ma rację: magnetyzer stosuje dziś terapię po­wszechnie uznaną, nawet jeśli znaczna część jego propozycji ma już tylko znaczenie historyczne.

Teza dwudziesta szósta:

Wyposażony w tę wiedzę lekarz z pewnością trafniej rozpo­zna źródło, naturę i rozwój chorób, choćby najbardziej skom­plikowanych; zapobiegnie rozwojowi choroby i zdoła uleczyć pacjenta, nie narażając go na niebezpieczne czy przykre po­wikłania, a to bez względu na wiek, temperament i płeć pa­cjenta. Kobiety, nawet w odmiennym stanie lub w połogu, bę­dą mogły korzystać z dobrodziejstw takiej terapii.

Mesmer raz po raz wspomina w swych tezach o lekarzu

i   przypisuje mu określoną rolę. Jednak przyszłość pokazać miała, że się pomylił. Żaden lekarz (przynajmniej oficjalnie) nie stosuje w leczeniu pacjentów magnetyzmu.

Teza dwudziesta siódma

 I wreszcie doktryna ta umożliwi lekarzowi trafną ocenę stanu zdrowia każdego osobnika oraz chronienie go przed chorobami, na które mógłby być narażony. Sztuka uzdrawia­nia osiągnie najwyższy stopień doskonałości.

Wspaniale brzmi to zdanie podsumowujące dwadzieścia siedem tez: sztuka uzdrawiania osiągnie najwyższy stopień doskonałości… Przykro powiedzieć, że i tu Mesmer się po­mylił – daleko nam jeszcze do tego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *