Radiesteci i lekarze – dialog niemożliwy
Prowadząc ankietę, zetknąłem się z pewnym powszechnym zjawiskiem – niemal wszyscy magnetyzerzy posługują się wahadełkiem, ustalając przyczyny choroby pacjenta. Jednak raz jeszcze podkreślam, że tylko nieliczni przyznają się do stosowania radiestezji, a to z obawy przed odpowiedzialnością za nielegalne praktyki medyczne.
Stajemy zatem wobec trudnej sytuacji – uzdrowiciele diagnozują, zadając wahadełkom pytania, lekarze robią to, wypytując pacjentów.
Sprzeczność między tymi dwoma stanowiskami jest tak głęboka, że nie ma najmniejszej szansy na współpracę obu środowisk, choć wielu lekarzy zna podstawowe założenia radiestezji. Być może szczególną rolę gra tu wahadełko, którego używanie kojarzy się lekarzom z praktykami Jasnowidzów” i wróżek albo z gadżetami parapsychologów, a wszystkie te profesje kłócą się z racjonalnym podejściem do choroby.
A jednak zdarza się przyłapać lekarza na gorącym uczynku, gdy uprawia radiestezję! Charles de Saint-Savin opowiadał bardzo ciekawą anegdotkę z życia swego przyjaciela, doktora Claoue.
Z jakiegoś powodu poszedł do wybitnego kolegi lekarza. Z ogromnym zaskoczeniem stwierdził, że na biurku w gabinecie leży wahadełko radiestetyczne. Sławny lekarz pewnie wiele by dał, by przyrząd zniknął, natomiast Claoué, który zawsze stawał w obronie uzdrowicieli, nie mógł odmówić sobie przyjemności wykorzystania takiej okazji.
-Cóż to, panie profesorze? Czyżby uprawiał pan radiestezją?
-Nie, drogi kolego, to nie ja, ale moja żona. Nie powinienem panu o tym mówić, bo wiem, że broni pan tych pokątnych uzdrowicieli, ale – choć mnie to zdumiewa – ona czasem potrafi za pomocą tego wahadełka postawić trafniejszą diagnozą niż ja po latach praktyki.
Mimo to, gdyby ktoś zaproponował wykładanie radiestezji w akademiach medycznych, wspomniany profesor najprawdopodobniej sprzeciwiłby się temu.
Jednym z najwybitniejszych teoretyków i praktyków radiestezji medycznej był ojciec Jurion, który dzięki swemu wahadełku dobierał leki i przepisywał drobiazgowe, dobrane do potrzeb każdego pacjenta dawki. Opracował metodę, do której miał nadzieję przekonać lekarzy, ale jego marzenie o stosowaniu takich środków w gabinetach lekarskich okazało się naiwne, lub może zrodziło się za wcześnie.
Być może jednak ziści się w przyszłości. Tymczasem pozostaje nam zadowolić się omówieniem jego metody zaprezentowanej w książce Thérapeutiques naturelle: radiesthésie médicale (Terapie naturalne – radiestezja medyczna).
Rewolucyjne zalety radiestezji, które przejawiają się na różnych polach, są szczególnie spektakularne w dziedzinie medycyny. Radiestezja pozwala na zmianą podejścia do praktyki medycznej, na przyjęcie odmiennego spojrzenia – bardziej bezpośredniego, a zatem prostszego, a równocześnie na zachowanie racjonalizmu. Celem praktyki lekarskiej jest przynoszenie ulgi i przywracanie zdrowia.
Problem tkwi zatem w znalezieniu skutecznej terapii i określeniu warunków i zasad jej stosowania w konkretnych przypadkach. Aby wybrać taką terapią, lekarz obserwuje chorego i przeprowadza badania, a na ich podstawie ustala diagnozą, co umożliwia mu zaordynowanie właściwego leczenia.
Radiestezja może zastąpić te wstępne etapy, odpowiadając od razu na pytanie: „ Czy ta terapia jest właściwa dla pacjenta X?”
W ten sposób uzyskuje się rozwiązanie problemu, unikając przeprowadzania badań i stawiania diagnozy.
Tak właśnie postępują niektórzy radiesteci – nie zadają pacjentom pytań ani na temat wcześniej przebytych chorób, ani zaburzeń, które sprowadziły ich do gabinetu, nie chcą bowiem ulegać sugestii, ale także – przyznajmy to otwarcie – pragną zrobić wrażenie na chorym, wymieniając dawne i obecne dolegliwości i operacje, które przebył. Ten sposób postępowania nie należy ani do logicznych, ani do rozsądnych. Dlaczego eliminować wywiad, który szybciej i dokładniej dostarczy nam informacji, na rzecz męczących poszukiwań, których efekty rzadko są w stu procentach prawdziwe?
Metoda, którą przedstawiamy, czyli bezpośredni dobór leku, wskazuje drogę, którą należy podążać, a przede wszystkim dokładnie określa rodzaj pytań ściśle związanych z obranym celem, czyli wyleczeniem pacjenta.
Wydaje się, że najbardziej racjonalne jest pytanie: „Jaką funkcję lub narząd należy leczyć? ”, a dokładniej (pytanie to jest z punktu widzenia radiestezji źle sformułowane, ponieważ wahadełko może odpowiedzieć tylko „ Tak” albo „Nie”): „ Czy mam szukać leku, który pomoże takiemu narządowi lub poprawi taką funkcję? ”
W ten sposób dokonujemy pierwszego z serii wyborów, co ogranicza już na pierwszym etapie liczbę możliwych rozwiązań. Kolejne, analogiczne pytania stopniowo wykryją problem, pozwalając w końcu znaleźć idealne rozwiązanie.
Przykład: „ Czy należy zgodzić się na leczenie tego chorego?: Tak. – Czy należy szukać leku wspomagającego układkrążenia?: Nie. – Układ nerwowy?: Nie. – Układ pokarmowy?: Tak. — Przełyk?: Nie. — Żołądek?: Nie. — Woreczek żółciowy?: Tak. – Jaką zastosować terapię? Alopatię? (Dlaczego nie?): Nie. – Akupunkturę?: Nie. — Homeopatię?: Tak. – Lek prosty?: Nie. – Złożony?: Tak. – Z laboratorium X?: Nie. – Z laboratorium Y?: Tak. – Numer 112?: Tak -10 kropli?: Tak.
-Raz dziennie?: Tak. – Przed obiadem?: Nie. – Przed kolacją?: Tak. I oto dobraliśmy lek i sposób dawkowania -precyzyjnie, w sposób pewny i dostosowany do potrzeb danego pacjenta ”. Ojciec Jurion bez wątpienia był jednym z pionierów radiestezji „medycznej”, ale jego śladami podążyli tylko nieliczni radiesteci.
Co prawda wielu radiestetów często używa wahadełka, „diagnozując” źródło choroby, na którą cierpi pacjent, jednak niezwykle rzadko posługują się nim przy doborze odpowiedniej terapii. Niestety, nie dysponujemy statystykami przedstawiającymi skuteczność wahadełka w tych dwóch sytuacjach (diagnozowania i terapii), dysponujemy natomiast wstrząsającą liczbą, podaną w Parisien Libéré z 22 października 1985 roku, a odnoszącą się do medycyny: „W Stanach Zjednoczonych, dokonując sekcji zwłok, anatomopatolodzy doszli do niepokojących wniosków: 42 proc. zgonów jest skutkiem błędnych lub nieprecyzyjnych diagnoz albo niewłaściwej terapii!”
Niestety, nikt nie potrafi odpowiedzieć, czy użycie wahadełka mogłoby znacznie ograniczyć tę tragiczną liczbę niepowodzeń, do których przyznaje się medycyna konwencjonalna.