Czynnik strachu
Mały skandal wokół nowych technik może być pożyteczny
Lęk przed nowościami to ludzka sprawa. Prawdopodobnie z ważnych, ewolucyjnych powodów, obawiamy się niemal wszystkiego, co nieznane. Technika najpewniej otwiera listę niepokojących nas nieznanych rzeczy. To normalne. W latach 70. Mówiło się, że z kuchenek mikrofalowych wydostaje się promieniowanie i uszkadza ludzkie płody. Telewizja lat 50. Miała rzekomo doprowadzać do rozkładu nasze mózgi. W latach 30. naukowcy obawiali się, że radio będzie tak silnie pobudzać dziecięce umysły, że wpłynie tona szkolne wyniki. W XIX wieku traktor na polu wydawał się dziełem szatana. Dziś techniczne nowinki pojawiają się i znikają szybciej niż kiedykolwiek. Ledwie zdążymy się przyzwyczaić do aktualnego kształtu rzeczywistości, a już jest inaczej. Nic więc dziwnego, że nasze obawy mnożą się jak króliki. Teraz boimy się wpływu elektroniki na nasze dzieci, na ich mózgi i kompetencje społeczne. Wiemy, że korporacje i rządy gromadzą nasze dane i obawiamy się o naszą prywatność. Doskwiera nam myśl, że dostaniemy raka mózgu w wyniku korzystania z telefonów komórkowych.
I że szczelinowanie oraz 82 000 szybów, którymi wydobywa się gaz z amerykańskich łupków, mogą doprowadzić do katastrofy ekologicznej. Nasze lęki często okazują się mocno przesadzone: traktory to stosunkowo niegroźne maszyny rolnicze. Część dzisiejszych obaw też może się okazać strachami na lachy, z powodu innych być może słusznie bijemy na alarm. Jeszcze tego nie wiemy. Mowa o sprawach kontrowersyjnych właśnie dlatego, że do końca niezbadanych. Poza tym co jakiś czas okazuje się, że strach przed jakimś wynalazkiem był uzasadniony. Talidomid, lek na nudności, rzeczywiście uszkadzał płody. Kierowcy rozpraszani rozmowami przez telefony komórkowe naprawdę zabijają tysiące ludzi rocznie. Agencja Bezpieczeństwa Narodowego istotnie szpiegowała Amerykanów. Czy powinniśmy rozważyć kapitulację? Ogłosić pięcioletnie moratorium na postęp i za stanowić się przez ten czas nad tym, co robimy? Porzucić technikę na rzecz prostszego życia? To jedna z możliwości. Zdroworozsądkowe obawy miewają jednak zaskakująco pozytywne skutki, kiedy zmieniają się w oburzenie. Cechuje nas nie tylko wielowiekowa tradycja lęku przed nowościami, ale i inna, równie długa, z której możemy być dumni: tradycja korekty kursu. Po upływie wystarczająco długiego czasu niemal zawsze wracamy na właściwe tory. Czasem występki są drobne. Facebook przesadził w nowej klauzuli prywatności. Verizon zaczął pobierać od klientów po dwa dolary miesięcznie za płatności online. Netflix ogłosił, że wydzieli spółkę zajmującą się DVD. Federalna Administracja Lotnictwa zabroniła używania całkowicie nieszkodliwych urządzeń, takich jak czytniki ebooków. W każdym z wymienionych przypadków wzburzenie opinii publicznej spowodowało odstąpienie sprawców wykroczeń od ich zamysłów. Innym razem chodzi o sprawy poważniejsze. Kiedy nauka dostarcza nam stosownych dowodów, zwykle udaje nam się wycofać to, co nas zabija jak talidomid czy tłuszcze trans. Z czasem zabieramy się i do eliminacji tego, co niszczy naszą planetę emisji siarki czy freonów. Zdaniem wielu osób skandal wokół działań Agencji Bezpieczeństwa Narodowego położył się cieniem na reputacji amerykańskich władz. Zgadzam się z tą opinią.
Jednak powszechne oburzenie przynosi wspaniałe rezultaty. Jeszcze nie wiemy, jakie ograniczenia zostaną nałożone na Agencję, ale możemy się założyć, że dni jej całkowitej swobody są policzone. Ogólnonarodowy dyskurs na temat prywatności ma swoje konsekwencje. Po sensacyjnych doniesieniach o działalności Agencji Bezpieczeństwa Google, Yahoo, Facebook i inne podobne korporacje zaczęły szyfrować wszystkie dane przesyłane do i z komputerów użytkowników. Opinia publiczna domaga się szczegółowych informacji o tym, co owe firmy robią z naszymi danymi, i teraz już wie, że trzeba bacznie się przyglądać tym organizacjom, aby rzeczywiście mówiły prawdę. Technika zawsze będzie nas zmieniać i przerażać, ale będziemy się w razie potrzeby bronić. Owszem, nie w każdym przypadku i nie zawsze od razu. Lecz ogólnie możemy liczyć na korzyści płynące z oburzenia, korekt kursu,., i strachu.