Magnetyzm grupy Alaloufa
Serge Leon Alalouf, tragicznie zmarły w Tuluzie w roku 1982 (został potrącony przez samochód), uważany jest za najlepszego francuskiego magnetyzera wszech czasów. Szacuje się, że w ciągu 40 lat pracy przyjął ponad 4 miliony pacjentów, co daje średnią 300 osób dziennie! Wyjaśnienie tak niesłychanych efektów jest proste: Alalouf stosował w leczeniu terapię grupową – do jego gabinetu wchodziło po 10, 20, 30 osób; także on wchodził do autokarów zatrzymujących się przed jego domem. W tym ostatnim przypadku Serge Alalouf kładł ręce na każdym z pasażerów, a następnie szybko wysiadał, by powrócić do gabinetu, przed którym wiła się długa kolejka oczekujących.
Pośród tych tłumów pacjentów znalazły się ważne osobistości. Dla przykładu wymieńmy Edouarda Herriota. Serge Alalouf w książce Ręce, które uzdrawiają wspomina spotkanie z tym politykiem:
Edouard Herriot, który chorował na reumatyzm, był z tego powodu narażony na dotkliwe bóle, uniemożliwiające mu normalne poruszanie się; zgodził się mnie przyjąć i oświadczył, że jest zadowolony z moich zabiegów. Ten uprzejmy człowiek, jeden z przywódców partii radykalnych socjalistów, nie okazał się takim sceptykiem, za jakiego powszechnie go uważano, i nie odrzucał z góry, w imię tak zwanej nauki, tego, czego nie potrafił zrozumieć i wyjaśnić. Stwierdził, że posiadam dobroczynne fiuidy, odczuwał bowiem ulgę, i uznał, że to wspaniałe i niezwykłe.
-Tyle jest rzeczy, których nie potrafimy wyjaśnić, powiedział, a które mimo to istnieją!
Serge Alalouf, zwany radioaktywnym człowiekiem, ocenia, iż uzdrowił blisko 400 tysięcy chorych z 4 milionów poddanych oddziaływaniu magnetyzmu jego rąk. Oznacza to, że w 10 procentach przypadków, które poddał terapii, osiągnął sukces. Do leczonych z powodzeniem oprócz wspomnianego już Herriota należą Alfons XIII, Gandhi, Jean Anouilh…
Jezus Chrystus, Rasputin, ojciec Pio, Serge Alalouf- wszyscy już odeszli. Kto zatem posiada dziś tytuł (nieoficjalny, ale jakże pożądany) najlepszego magnetyzera świata? Pewna kobieta: Dżuna.