Ciekawostki

Ziemia w stanie zagrożenia

Nad naszą planetą, jak miecz Damoklesa, wisi wiele katastrof z nieprzewidywalnymi konsekwencjami Zbocza hawajskiego wulkanu Mauna Loa zachwiały się, wywołując lawinę skał. Całe zbocze wulkanu z hukiem runęło w morze. Na powierzchni oceanu powstała ogromna fala tsunami. Kiedy dotarła na wybrzeża pobliskich wysp, miała wysokość nawet 500 m. Na szczęście katastrofa naturalna, którą nazywamy mega tsunami, przebiegła bez świadków, gdyż 100 tys. lat temu Hawaje nie były jeszcze zamieszkane przez ludzi.  Podobne ślady dawnych katastrof są stale znajdywane w różnych miejscach na całym świecie. Na wybrzeżach północnej części Atlantyku przez ostatnie 40 tys. lat doszło do co najmniej 10 obsunięć skał o objętości przekraczającej 100 km3. Wywoływały one fale tsunami, które sięgały dziesiątek, a nawet setek metrów wysokości.

 

O skutkach takiej katastrofy możemy dowiedzieć się z opisów historycznych z 1792 r., kiedy osunęło się zbocze japońskiego wulkanu Unzen. 100 metrowa fala tsunami pozbawiła wówczas życia ok. 15 tys. osób mieszkających w przybrzeżnych wioskach rybackich.

Podobne katastrofy mogą wystąpić w dowolnym momencie w wielu miejscach na świecie. Według geologów do wyjątkowo „gorących” miejsc należą: wybrzeże Kolumbii Brytyjskiej, wyspy Republiki Zielonego Przylądka oraz Hawaje. Mają oni pewność, że megatsunami nie raz jeszcze powtórzy się w historii naszej planety.

Ogromna fala może być również wywołana przez obsuw podmorski. Ok. 8 tys. lat temu nastąpiło osunięcie mas skalnych na dnie morskim na krawędzi szelfu kontynentalnego, niedaleko wybrzeża Norwegii. Miało ono miejsce na ogromnej powierzchni sięgającej 80 tys. km2. Do dziś widoczny jest 300-kilometrowy obszar, po którym toczyła się ogromna masa ziemi i skał. Uczeni oceniają, że osunięcie się takiej masy ziemi wywołało wyjątkowo silną falę tsunami, mierzącą 20 m, która uderzyła na Wyspy Szetlandzkie. Na wyspach brytyjskich katastrofa spowodowała całkowite wyludnienie wybrzeża. Oceanolodzy ostrzegają, że w wielu miejscach znajdują się nagromadzone niestabilne masy osadów o dużo większej objętości, niż objętość opisanego osuwiska Storrega. W grapie ryzyka znajdują się np. wschodnie wybrzeża USA oraz osady nagromadzone w deltach wielkich rzek, jak Amazonka, Nil i Niger.

Ok. 74 tys. lat temu, na dzisiejszej Sumatrze, eksplodował superwulkan Toba. Skutki wybuchy były przerażające. Według niektórych specjalistów wybuch rozpoczął ostatnią erę lodowcową, z której świat zdołał wydostać się dopiero 60 tys. lat później. Surowe warunki klimatyczne nie pozostały bez wpływu na organizmy żywe, łącznie z człowiekiem. Ludzkość balansowała wówczas na krawędzi wymarcia. Nieprzyjazny mróz zredukował liczbę mieszkańców Ziemi do 10 tys. W ciągu ostatnich 13,5 mln lat na Ziemi doszło do co najmniej 19 eksplozji superwulkanów, podczas których jeden wulkan wyrzucał ponad 1000km3 skał. Jest to ilość wystarczająca do pokrycia wszystkich kontynentów kilkucentymetrową warstwą popiołu wulkanicznego. Spowodowało to również spore ochłodzenie klimatu. Popiół wulkaniczny zaległ w atmosferze, przez co promienie słoneczne w mniejszym stopniu przedostawały się na Ziemię.

Niektórzy wulkanolodzy twierdzą, że istnieje 1 % prawdopodobieństwa, że podobne zjawisko powtórzy się w ciągu najbliższych 460 do 7,2 tys. lat. Czteroma obszarami największego ryzyka miałyby być: ciągle aktywny indonezyjski wulkan Toba, włoski Campi Flegrei, amerykański Yellowstone oraz nowozelandzki Taupo. Aktywność tych wulkanów jest stale monitorowana. Naukowcy szukają serii drobnych wstrząsów i ruchów powierzchni Ziemi. Nikt nie zdoła jednak odgadnąć, czy dojdzie tylko do niewielkich miejscowych wycieków lawy, czy może superwulkan eksploduje, wywołując kataklizm.

 Współcześnie geolodzy wwiercają się w głębiny Ziemi we włoskim Campi Flegrei, by dokładnej zbadać, co się dzieje we wnętrzu planety. Na wyniki badań niecierpliwie czekają mieszkańcy Neapolu i okolic, gdyż właśnie to miasto jest szczególnie zagrożone. Od 1969 r. powierzchnia olbrzymiego krateru Campi Flegrei, o średnicy 13 km, podniosła się o 3,5 m. Czy jest to wynik nagromadzenia magmy w głębinach? Poprzednie ogromne erupcje były również poprzedzone podobnym W przypadku wulkanu Yellowstone ryzyko miałoby być o wiele mniejsze. W jego wnętrzu w stanie ciekłym znajduje się zaledwie jedna piąta skał. Do ogromnej eksplozji wulkanu co najmniej połowa z nich powinna zmienić się w stan ciekły. Na razie nie grozi nam powtórka gigantycznej eksplozji, która miała tu miejsce 640 tys. lat temu.

Śmierć milionów ludzi może nadejść w całkowitej ciszy, bez huku wodnych fal tsunami czy eksplozji wulkanów wzniesieniem się terenu. Z tego też powodu niektórzy wulkanolodzy są przeświadczeni, że od kolejnej serii tragicznych wybuchów dzielą nas zaledwie dziesięciolecia albo najwyżej stulecia. Świat obawia się wirusów, np. Ebola oraz śmiercionośnych bakterii, które uodporniają się na antybiotyki. Do największych zabójców należy również pleśń. Jest odpowiedzialna za 2/3 przypadków wymarcia roślin i zwierząt. Współcześnie pleśń Batrachochytrium dendmbatidis jest przyczyną śmierci wielu płazów na całym świecie. Pleśń Geomyces destructans zabiła już miliony nietoperzy w Ameryce Północnej. Pasożytnicze pleśnie Nosema apis i Nosema ceranae zagrażają hodowlom pszczół. Jeśli Nosema doprowadziłaby do wymarcia pszczół, zagroziłoby to plonom 39 z 57 roślin uprawnych, gdyż ich życie zależy właśnie od zapylających je pszczół.

Znamy już przypadki epidemii głodu, które wywołała pleśń. W latach 40. w. pleśń Phytophthora infestans zniszczyła zbiory ziemniaków w Irlandii, powodując śmierć głodową 1 mln osób. Kolejne 2 mln Irlandczyków uciekło przed głodem do Ameryki. Irlandia była wówczas praktycznie wyludniona. Również dziś nad Europą i północną Afryką krąży niebezpieczeństwo zakażenia tą pleśnią. Najczarniejsze scenariusze zakładają, że przez jej szkodliwą działalność ok. 1,3 mld ludzi straciłoby istotny składnik swojego pożywienia -ziemniaki. Ryżowi zagraża pleśń Magnaporthe oryzae, głownia kukurydzy Ustilago maydis szkodzi uprawom kukurydzianym, soję niszczy Phakospora pachyrhizi, a pszenicę -rdza zbożowa Puccinia graminis. Właśnie ona zaczyna rozprzestrzeniać się po całym świecie. Pleśń ta może zniszczyć 80% plonów współczesnych odmian pszenicy. Nowe, odporne odmiany pszenicy są gorączkowo hodowane, ale na większości pól świata rośnie jeszcze stary, nieodporny rodzaj zboża, który zostanie pokonany przez ten gatunek pleśni. Nikt nie chce nawet myśleć, co by się stało, gdyby na pozostałej 14 pól uprawnych rozszerzyły się nowe zabójcze gatunki pleśni. Specjaliści obawiają się, że taka katastrofa nie musiałaby być zbiegiem nieszczęśliwych okoliczności. Pleśnie niszczące uprawy już jakiś czas temu stały się częścią arsenału terrorystów.

Jeśli ktoś chciałby wywołać chaos na naszej planecie, wystarczyłoby, że rozprzestrzeniłby zabójczą pleśń Microcyclus ulei do południowoazjatyckich upraw drzew kauczukowych. Naturalny kauczuk zaspokaja 40% światowych potrzeb kauczuku i w większości pochodzi z Azji. Zakłócenia w hodowli naturalnego kauczuku doprowadziłyby do upadku wielu dziedzin przemysłu, m.in. samochodowego. Silne erupcje na Słońcu wpływają również na Ziemię. W przeszłości można się było przekonać o tym wiele razy. W 1859 r. prąd spowodowany przez burzę słoneczną wywołał pożary w wielu urzędach telegraficznych. Dziś, gdy światowa cywilizacja jest całkowicie zależna od prądu, skutki podobnej burzy słonecznej mogłyby być o wiele bardziej zgubne.

Kolejnym zagrożeniem dla życia na Ziemi jest wybuch kosmiczny, który wywołałby ogromne promieniowanie. Konsekwencje radiacji byłyby ogromne i długotrwałe. Jeżeli w odległości do 200 parseków od Ziemi (1 parsek = 3 x 1013 km) doszłoby do zderzenia czarnych dziur lub gwiazd neutronowych, powstałoby silne promieniowanie, które na 10 lat zniszczyłoby 1/3 ochronnej warstwy ozonowej w naszej atmosferze. Na Ziemię docierałoby dwukrotnie więcej promieniowania ultrafioletowego, co spowodowałoby m.in. wyginięcie morskiego planktonu. Wodny ekosystem znalazłby się na skraju upadku. Promieniowanie UV zaszkodziłoby również roślinom uprawnymi mogłoby zredukować światowe plony o 60%. Astronomowie szacują, że promieniowanie dosięga Ziemi raz na 300 mln lat. Niektórzy uczeni są pewni, że wielkie promieniowanie kosmiczne spowodowało śmierć ziemskich organizmów 440 mln lat temu. Czarne dziury oraz gwiazdy neutronowe są w kosmosie bardzo słabo widoczne i o ich zderzeniu dowiedzielibyśmy się w momencie, w którym byłoby już za późno na jakiekolwiek kroki ochronne. Strumień promieniowania z kosmosu wywołany wybuchem ogromnej gwiazdy mógłby wpłynąć na atmosferę Ziemi już z odległości 2500 parseków. Jednak takie wybuchy są jeszcze rzadsze od zderzeń czarnych dziur czy neutronowych gwiazd. Ponadto, o wydarzeniu tym dowiedzielibyśmy się z dużym wyprzedzeniem, gdyż źródłem tego promieniowania są olbrzymie jasne gwiazdy. 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *